Budzę się w jasnym pomieszczeniu. Przymykam oczy i marszczę
brwi. Jestem odrętwiała i zmęczona. Zmuszam ciało do ruchu. Jest trudno. Moje
plecy lekko wyginają się a stopy zahaczają o kant łóżka.
-Gdzie jestem? – pytam. Słyszę szelest papieru i szybkie
kroki. Odwracam wzrok. Zauważam Tsunade. Wygląda jakby nie spała całą noc. Ma
podkrążone i napuchnięte oczy. Dostrzegam kilka zmarszczek. Uśmiecha się,
widząc, że się jej przeglądam.
-Obudziłaś się wreszcie. – Kłopotliwe milczenie.
-A ile spałam? – Kręci głową.
-Tylko kilka godzin...Sakura?
-Tak?
-Dobrze się czujesz? – patrzy na mnie dziwnie.
-Tak. – Krótka odpowiedź.
-To dobrze. – Wzdycha i siada na krześle. Blondynka bierze
do ręki dokument i go czyta. W jej prawej dłoni spoczywa piórko, którym miarowo
stuka o blat biurka. Denerwuje mnie to.
-Tsunade? – Podnosi wzrok. – Mogę iść? – Patrzy na mnie i po
chwili kiwa głową. Uśmiecham się i schodzę z łóżka. Nogi uginają się pode mną,
gdy próbuje stać. Jest mi ciężko. Przytrzymuje się ściany, trochę speszona.
-Możesz iść do swego pokoju. – patrzę na nią dziwnie. Widzi
moje pytające spojrzenie. – Pan Madara chciałby jutro z Tobą porozmawiać. Bądź
tak o ósmej, ok? – Kiwam głową i wychodzę z gabinetu. Zatrzaskują się za mną
drzwi. Idę prosto korytarzem. Czuje się dziwnie. Nie wiem czemu, ale czegoś mi
tu brakuje. Coś mi umknęło. Coś ważnego.
Przystaje i myślę. Zastanawiam się, ale boli mnie głowa, więc przestaje. Idę
dalej. Na szczęście internat jest nie daleko.
Wzdycham cicho. Po kąpieli, kładę się na łóżko. Bardzo boli
mnie głowa. Czyżby migrena? Sięgam po tabletki, biorę dwie na wszelki wypadek.
Popijam chłodną, czystą wodą. Mrugam oczami i patrzę przez chwilę na szklankę.
Coś mi to przypomina. Kręcę głową. Jestem zmęczona. Odstawiam kubek na stolik.
Układam się na łóżku i próbuje zasnąć. Nie jest to łatwe. Ale w końcu zasypiam.
I śnią mi się dziwne rzeczy.
Ubrana wybieram się do dyrektora. Idę i nie zważam na dziwne
spojrzenia przechodniów. Mało mnie to obchodzi.
Korytarz jest pełen ludzi. Wszyscy rozmawiają podekscytowani a zarazem oburzeni.
Zauważam Naruto. Przystaje z wrażenia. Twarz Uzumaki’ego jest purpurowa. Zauważam siniaki, które zdobią
jego lica. Czyżby się z kimś bił? Patrzy na mnie i lekko się uśmiecha. Serce zaczyna
mi mocniej bić. A w uszach słyszę szum. Nie wiem, ale czuje się inaczej.
Odwracam głowę, roztargniona. Ostatnie
metry pokonuje w biegu. Pukam do drzwi.
-Wejść. – słyszę komendę, więc wchodzę. Zauważam Tobi’ego,
który bazgroli coś na kartce papieru. Nie patrzy na mnie. Podnosi dłoń,
wskazując drzwi do gabinetu Madary.
-Jest w środku. – Kiwam głową i wchodzę do pokoju. W
pomieszczeniu panuje półmrok toteż w pierwszej chwili nie zauważam bruneta.
Stoi, odwrócony do mnie tyłem i rozmawia przez telefon. Widać, że jest spięty.
Z cichym łoskotem odkłada telefon i
wzdycha.
-Wreszcie jesteś. - mówi. – Siadaj. – Nie siadam. Nie chcę.
-Czego ode mnie chcesz? – pytam może zbyt natarczywie.
Jestem zdenerwowana a nie powinnam.
Mężczyzna patrzy na mnie przez chwilę.
-Nie pamiętasz?
-A co mam pamiętać? – Czuje, że jego słowa wszystko zmienią.
-Pamiętasz Las Śmierci? – W pierwszej chwil bym zaprzeczyła,
ale...Głos ugrzązł mi w gardle. Zauważam, że Uchiha uśmiecha się z wyższością.
Nagle już wiem. Wiem co zaszło. Nie, ja pamiętam. Oczami duszy widzę las,
okropny i zdradliwy i....Naruto...i chłopak o miedzianych włosach. On go
bił....by go zabił. To była prawda. Mój wzrok zatrzymuje się na twarzy
czarnookiego.
-Dlaczego do tego dopuściłeś?! – wrzeszczę i doskakuje do Madary.
Nie spodziewa się tego. Łapię go koszulę. Jest niebieska i miękka w
dotyku. – Dlaczego! – krzyczę mu w
twarz. Słyszę skrzypnięcie drzwi i ktoś mocno łapie mnie za ręce.
-Sakura puść. – nakazuje Tobi. Mam go gdzieś. Patrzę uporczywie na bruneta.
-Słyszysz?! Posłałeś nas nie wiadomo gdzie! W dodatku Naruto
by zabili. Ty...ty ...– nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa. - ...potworze.
-Mogłabyś mu pomóc gdybyś chciała ale uciekłaś. – Jego słowa
mnie ranią. Puszczam jego koszulę. Patrzę na niego otępiała a zarazem zmęczona.
-Nikt mi nie powiedział, że idziemy tam na pewną śmierć. –
odzywam się po chwili. Uchiha poprawia koszulę, trochę wygniecioną.
-Dobrze wiedziałaś...- Przerywam mu.
-Nie wiedziałam. – Mężczyzna posyła mi zaskoczone
spojrzenie.
-Nie wiedziałaś?
-Nie. – Opadam z sił. Mam ochotę położyć się i zasnąć i
tylko spać, spać... Tobi mnie puszcza i sadza na krześle. – Nie wiedziałam. –
Chce mi się płakać.
-Hm... – mruczy czarnooki. – Tak więc zacznijmy od początku.
Jak już zauważyłaś nie jesteśmy tacy jak inni ludzi jesteśmy... - Madara wykonuje nieznaczny ruch ręką. – Ninja.
Posiadamy pewne umiejętności, których normalni ludzie nie mają. - Nic nie rozumiem. Kompletnie nic. – Chyba zauważyłaś, że mamy nieco inny
program nauczania? – Patrzę na Madare i myślę. Przypomina mi się lekcja
historii, gdzie omawialiśmy Pierwszą Wielką Wojnę Shinobi a także zajęcia z
mistrzem Gay’em i te ostre przedmioty w gablocie.
-Jaja sobie ze mnie robisz? – Brunet nie wygląda na
zaskoczonego.
-Nie. – mówi. – To prawda.
– Powinnam zaprzeczyć, ale nie potrafię.
Kręcę głową. Chowam twarz w dłoniach. – Wyprawa do Lasu Śmierci była dla was testem, egzaminem,
który powinniście zdać. – To jest śmieszne i to bardzo. Milczę. Nie obchodzi mnie co brunet mówi. –
Twoi rodzice uczęszczali do tej szkoły, wiesz? – Drgam. Powoli podnoszę głowę.
– Byli dobrzy. Nie wiem co ich skłoniło do ucieczki w dodatku zabrali
Konohamaru...Nie wiesz. Nic ci nie wspominali? – pyta. Nie było to pytanie lecz
stwierdzenie. Powoli zaczynam mieć tego dość. Nic z tego nie rozumiem. „A może nie chcesz?”- odzywa się słaby
głosik w mojej głowie. Ignoruje go. Przeczesuje ręką włosy. Pamiętam rozmowy
moich rodziców ale nigdy nie wspominali o swoich młodzieńczych latach. Nie
chcieli. Jednak...Było w nich coś, co odróżniało ich od reszty ludzi. Byłam zbyt
mała żeby to zrozumieć. Rodzice to rodzice. Nie stanowiło to dla mnie różnicy.
Coś mi się przypomina, coś ważnego.
-A wtedy, gdy przyszłam tu pierwszy raz i wyszłam... i
wczoraj...ja tego nie pamiętam. – Uchiha
kiwa powoli głową.
-Dla bezpieczeństwa usunęliśmy ci pamięć. Itachi się tym
zajął. – Kiwam głową. To jest proste,
takie proste. Czuje jak łzy cisną mi się do oczu. Nie chcę płakać, nie...- Mam
nadzieję, że zrozumiałaś kim jesteś. Jesteś shinobi i jedną z nas.
-Nie. – ucinam. – Nie jestem jedną z was. – Patrzę twardo na
czarnookiego. – I nigdy nie będę! – mówię i wstaję. Krzesło z łoskotem przesuwa
się po podłodze. – Rozumiesz?! Nie będę! – wrzeszczę i opuszczam gabinet. Nie
oglądam się za siebie. Idę szybko korytarzem. Czuje jak się duszę. Uczniowie
stoją w grupkach i rozmawiają.
-Sakura? – odzywa się Ino. – Patrzę na nią jakbym widziała
ją pierwszy raz. Przesuwam wzrok po twarzach znajomych, ale widzę w nich
tylko... Kręcę głową i uciekam. Wybiegam z budynku. Jest lepiej. Zauważam
Itachi’ego. Coś ściska mnie w gardle. Nie chce na niego patrzeć.
-Sakura? Cześć. – podchodzi do mnie i uśmiecha się lekko.
-Nienawidzę Cię. – Sycze mu w twarz i wspominam słowa
dyrektora. „Dla bezpieczeństwa usunęliśmy
ci pamięć. Itachi się tym zajął”. – Nienawidzę was wszystkich! – Brunet
jest zaskoczony. Nie zamierzam mu niczego wyjaśniać. Uciekam . Uciekam z dala
od tych ludzi od tego świata.
Siedzę w pokoju i patrzę na ścianę. Od dłuższego czasu nie
robię nic. Nie mam sił ani chęci. Słyszę pukanie. Drgam. Niepewnym krokiem
podchodzę do drzwi i otwieram je. Zauważam Konohamaru. Patrzę w jego oczy i już
wiem, że on wie.
-Mogę? – Kiwam głową i go wpuszczam. Przechodzi przez próg.
– Wiem co się stało. –mówi. – Co zamierzasz zrobić? – pyta bez ogródek. Nie
mówię nic bo nie wiem co mam z tym wszystkim począć. Wzdycham i przeczesuje
ręką włosy. Są szorstkie w dotyku.
-Chyba ucieknę. –
Wzruszam ramionami.
-Co? – pyta brat. Denerwuje mnie.
-Powiedziałam, że ucieknę. Nie chcę przebywać w otoczeniu
tych....potworów. – szepcze.
-Mnie też uważasz za potwora? – Brązowowłosy patrzy na mnie
hardo. Nie powinnam tego mówić. Przygryzam lekko wargę i odwracam wzrok. –
Odpowiedz mi? – Milczę. – Odpowiedz! – podnosi głos. – A jednak. Wiesz co
Sakura? – Patrzę na niego. W jego oczach widzę ból a także pogardę. – Myślałem,
że z nas dwóch to TY okażesz się mądrzejsza jednak myliłem się. – Za nim
reaguje, Konohamaru wychodzi zły i zatrzaskuje drzwi. Zostaje sama. Powoli opadam
na podłogę. Właśnie straciłam brata i to może na zawsze. Chowam twarz w
dłoniach i łkam. W końcu chcę mi się płakać.
Gdy wstaje, zauważam na stoliku list. Marszczę brwi i biorę
kopertę do ręki. Niepewnie trzymam papier w ręku i postanawiam go otworzyć.
Wyjmuję złożoną kartkę. Rozkładam ją i czytam. To od Tobi’ego. Jest mi nie
dobrze. Pyta o moje zdrowie a także daje czas na podjęcie decyzję: czy zostaje
czy nie. Ręce mi drżą. Gniotę papier i wrzucam do kosza. To jest moja
odpowiedź.
Niemal się cieszę, gdy dzwoni Yumi. Chce się spotkać. Nie
czekam. Biorę potrzebne rzeczy i wychodzę. Spotykamy się w kawiarni „Satou”. Jest też Miru. Obie się cieszą i ja także.
-Opowiadaj jak tam w szkole? – pyta Furuichi. Uśmiecham się
sztucznie.
-Jest dobrze. – Dziewczyny widzą, że jestem w nie sosie i
nie pytają mnie o nic więcej. I dobrze,
nie ma o czym mówić. Po kawie, idziemy do centrum handlowego trochę zaszaleć.
Mijamy sklepy i oglądamy wystawy. Mija kilka godzin. Roześmiane wychodzimy z ostatniego
sklepu. Dziewczyny są obładowane pakunkami. Ja nic nie kupiłam. Niczego nie
chciałam.
-Może jeszcze zrobimy wypad na zakupy? – pyta blondynka.
-Pewnie. – Zgadzam się bez wahania. Dziewczyna uśmiecha się
podekscytowana.
-To na razie. – Koleżanki machają mi na pożegnanie. Odchodzą
a po chwili już ich nie widzę. Uśmiech schodzi mi z twarzy i czuje się samotna.
W ciągu tygodnia spotykam się z dziewczynami kilka razy.
Rozmawiamy, śmiejemy się razem ale to już nie to. Nie czuje tej więzi między
nami. Madara miał rację. Jestem inna. I choć
uparcie w to wątpiłam, prawda jest zupełnie inna. Gdy przebywam z koleżankami
czuje, że to nie jest moje miejsce. Nie należę do tego świata i nigdy należeć
nie będę. A najgorsze jest to, że od
zawsze o tym wiedziałam.
*
Kolejny rozdział.
O, rozdział tak szybko, bardzo się cieszę! :D
OdpowiedzUsuńI tyle emocji. Nie spodziewałam się, że nagle wmieszasz w ten normalny świat jeszcze ninja. To fajny pomysł.
Sakurze życie się niestety niezbyt zaczęło układać. Poczuła, że coś w jej życiu staje się inne, już nic nie jest takie samo. Dodatkowo kłótnia z bratem i utrata zaufania, które zaczęła czuć w stosunku do starszego brata Uchihy. Mam nadzieję, że wszystko szybko (i dobrze) się rozwiążę. Życzę duużo weny :*
Szybko się pojawił nowy rozdział i fajnie. Przez tą długą przerwę prawie nic nie pamietam, ale nie jest tak źle.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Saki się dowiedziała w takie sposób i Konohamaru sie na nią obraził. Ciekawe co zrobi.
czekam na next.
Pozdrawiam
Piszesz naprawdę interesująco :) zapraszam do mnie: http://moresensethanyesterday.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń