2014/07/21

Epilog

4 komentarze:


                - To trudne.  – jęczę. Leże na plecach  na trawie w ogrodzie Uchiha. Itachi siedzi obok i uśmiecha się lekko, rozbawiony.
                -Musisz po prostu poćwiczyć. – mówi. Jasne. Od kilku godzin  próbuje pokonać bruneta, lecz z marnym skutkiem. Nawet nie potrafię go dotknąć.  – Spróbuj.
                -Ok. – Wstaje i stoję naprzeciw czarnookiego.
                -Gotowa? – Kiwam głową i bez ostrzeżenia mknę ku mężczyźnie. Robię zamach. Uchiha łapię mnie za rękę, przewraca i leże na trawie. I znów pokonana. Krzyżuje ręce na piersi.  Itachi pochyla się nade mną z dziwnym wyrazem twarzy.
                - I co? – pytam zła.
                -Było nawet dobrze. Wytrzymałaś aż 30 sekund. – uśmiecha się i jest to przyjemny uśmiech. Myślałam, że brunet już nigdy się do mnie nie odezwie. Jednak mi wybaczył. Pani Tsunade poradziła mi, bym ćwiczyła z czarnookim.  Cóż. Wtedy mi się nie uśmiechało. Jednak nie miałam nic do stracenia i spytałam się czy mi pomoże. Zgodził się. Na początku był trochę chłodny ale to się zmieniło. I nadal się zmienia. Parskam śmiechem.  Mężczyzna pomaga mi wstać.
                -Na dzisiaj dosyć. – mówię. Czuje jak bolą mnie wszystkie mięśnie. – To... –  Itachi na mnie patrzy. Ja na niego również i nadal trzyma moją rękę. Szybko się peszę i odsuwam do Uchihy.  - ... do jutra. – żegnam się.

                Czas szybko mija. Codziennie trenuje pod okiem Tsunade. Itachi również mi pomaga. Jest ciężko ale staram się.  Staram się i nie poddaje. Mam jeszcze kilka miesięcy i wykorzystam ten czas w pełni aby zdać test. Przeprosiłam Naruto za to, że go zostawiłam na pewną śmierć w lesie. Uzumaki nie miał do mnie pretensji, lecz w głębi serca czułam, że gdybym umiała walczyć to bym mu pomogła. I nie zawahałabym się. Spotykam się z Ino i koleżankami z szkoły. Są miłe i doradzają mi. Oczywiście z Yumi i Miru też utrzymuje kontakt. Co jak co też są moimi koleżankami.  Nigdy nie wspomniałam im co wyprawia się w szkole a także o ninja i tych różnych rzeczach, nie zrozumiały by. Z resztą nie chcę, aby przeze mnie miały kłopoty.   I jeszcze Itachi. Nasze relacje ... uległy znacznej poprawie. To znaczy....nie wiem co znaczy, ale mamy się ku sobie. Bynajmniej tak to odbieram. Prawie codziennie przesiaduje w domu Uchiha. I chyba wszyscy myślą, że jesteśmy parą... Całkiem możliwe, że się nie mylą. W pewnym sensie polubiłam jego kolegów, choć nadal pamiętam co Hidan wyprawiał w świątyni za tyłami szkoły. Wszystko zaczyna się układać. Zdążyłam wybaczyć rodzicom, co zrobili mi i Konohamaru, ale może mieli ważny powód. Jaki? Pewnie nigdy się nie dowiem. Uważam ten rozdział życia za zamknięty.  Teraz jestem szczęśliwa i pełna nadziei na dobrą przyszłość. Nie wiem co będzie za rok czy dwa ale jestem gotowa. Gotowa na to by podjąć walkę, gdy będzie trzeba a także stanąć u boku przyjaciół, aby im pomóc. Życie jest piękne i trzeba się cieszyć nim do końca. Ja tak robię i niczego nie żałuję.

*

Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi za złe to, że tak skończę to opowiadanie.  Tak naprawdę nie miałam pomysłu na to opowiadanie. Pewnie może bym wymyśliła kilka rozdziałów, jednak wolę je zakończyć teraz.  Cóż. Miało to być blog poświęcony parze  Itasaku, lecz nic z tego nie wyszło. Chyba tak naprawdę nie potrafię pisać romansów, niestety. Na razie nie planuje kolejnego opowiadania. Nie mam pomysłu. Może kiedyś coś się ukaże. Teraz postaram się skupić na partówce, która zaczęłam rok temu i nie zdążyłam dokończyć. Jakby co zapraszam na Jednopartowki by kimi.
Dziękuję wszystkim, którzy czytali, komentowali  i odwiedzali mojego bloga.A teraz na razie żegnam.