2013/07/20

Rozdział 6

Siedziałam skulona na łóżku, a w mej dłoni spoczywały plastry i woda utleniona. Syknęłam cicho, czując pulsujący ból w nogach. Przygryzłam wargę, patrząc na rany, na które przykleiłam plastry.
- Powinnaś je obandażować, Kiruja nie będzie zadowolona. - Podniosłam wzrok na brata, który stał w progu. Nie usłyszałam jak otwiera drzwi. Byłam zbyt pochłonięta sobą, aby spostrzec obecność Konohamaru. Na mych ustach zagościł lekki uśmiech.
- Długo to już stoisz? - spytałam.
- Dostatecznie długo, aby zauważyć jak nieudolnie opatrujesz sobie rany. - Zmarszczyłam brwi, słysząc odpowiedź chłopca. Mimowolnie parsknęłam śmiechem, po czym jednak szybko spoważniałam. Patrząc na brązowowłosego, mogłam zaobserwować pewną zmianę, której nie potrafiłam określić. Stał się inny, bardziej dojrzalszy, a może to ja zdziecinniałam? Bynajmniej po włamaniu się do prywatnej szkoły, wszystko na to wskazuje.
- A ty potrafisz? - spytałam. Skinął głową i podszedł do mnie. Zabrał mi plastry i wodę, która odstawił na bok. Przyjrzała się z bliska, moim skaleczeniom.
- Wygląda jakbyś walczyła z kotem. - stwierdził z przekąsem. Powstrzymałam się od odpowiedzi. Wziął do ręki bandaż i zaczął owijać moją prawą nogę, nie powstrzymywałam go, chciałam wiedzieć, co on zrobi.  Milczeliśmy. Żadne z nas nie chciało zacząć rozmowy tym bardziej odpowiadać na pytania. Miałam pewność, iż karooki był ciekaw, co robiłam przed dłuższą część dnia, jednak nie pytał. Był cierpliwy i zapewne poczeka tyle, aż w końcu sama mu powiem. Jeśli nie, zacznie się przesłuchanie. Odetchnęłam z ulgą, kiedy ból zmalał a ja mogłam spokojnie pomyśleć. Brat skończył bandażować jedną z moich nóg, tak więc wziął się za następną. Robił to powoli, tak, aby nie urazić mych rano, co spotęgowałoby ból. Lecz nie mogłam narzekać. Kiedy skończył odsunął się ode mnie. Trwaliśmy kilka minut w kompletnej ciszy, przerywanej szumem przejeżdżających samochodów za oknem. Nie przeszkadzał im ten hałas, do którego już się przyzwyczaiłam. Konohamaru patrzył na mnie, jego spojrzenie stało się uciążliwe i przeszywające. W tej chwili przypominał mi ojca. Był taki sam. Te same oczy i ten sam sposób rozumowania. Samym spojrzeniem potrafił urzekać i skłonić człowieka do najgłębszych zwierzeń. Nigdy nie wiedziałam jak to robi i już się nie dowiem. Wspomnienia potrafią sprawiać ból.
- Powiesz mi? - spytał cicho chłopiec. Przymknęłam powieki, na chwilę zatapiając się we własnych odczuciach. Myślałam, czy powiedzieć mu czy nie? Miał prawo wiedzieć. Miałam tylko cichą nadzieję, że nie będzie mnie naśladować.
- Wdarłam się do prywatnej szkoły wraz z koleżankami. - powiedziałam na jednym tchu, patrząc uważnie na szatyna. Uniósł delikatnie jedną brew do góry, spoglądając na mnie z niedowierzaniem.
- I co?
- I nic. - Wzruszyłam ramionami. - Złapali Nas i zabrali do Dyrektorki. - Mogłam przypuszczać po reakcji karookiego, iż wcale nie interesowało go to co mówię. Nie dziwił się, nie przestraszył, był dziwnie spokojny. - Mam karę. - dodałam na koniec, chcąc wiedząc jak zareaguje na wzmiankę o karze.
- Czegoś tu nie rozumiem. - rzekł, tym samym zbijając mnie z pantakału. - Skąd masz te rany? - Rozbawiło mnie jego rozumowanie i pytanie, które zadał.
- A to, że spadłam z okna. - Brat zmarszczył brwi tak jakby nad czymś rozmyślał i to intensywnie.
- Wygląda na to, iż oboje nie wykazujemy zbytniej dojrzałości. - odparł. Parsknęłam śmiechem, dając upust swoim zszarganym emocją. Nie myślałam, że Konohamaru ze spokojem przyjmie do wiadomości mój wybryk. Chłopiec uśmiechał się szeroko, a jego oczy zalśniły nowy blaskiem.
- Mam jednak nadzieję, że nie zrobisz tego ponownie. - powiedział to z taką powagą, iż umilkłam. Patrzeliśmy na siebie przez chwilę.
-Nie. - odpowiedziałam. Kiwnął głową i wstał z mojego łóżka. Stał, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Chciałam się spytać jak mu minął dzień, dowiedzieć się co robił, gdy mnie nie było w domu. Wtedy zadzwonił dzwonek, ze  zgrzytem oświadczając, iż ktoś czeka za drzwiami. Wzdrygnęłam się na nieprzyjemny dźwięk. ' Trzeba wymienić ten dzwonek ' - pomyślałam.  Brązowowłosy wyszedł z pokoju, za nim zdążyłam wygrzebać się z pościeli.
- Ja otworzę! - rzucił mi przez ramię. Wstałam i pomaszerowałam do kuchni, zaciekawiona któż to dobijał się do naszego mieszkania. Wchodząc usłyszałam kilka niskich głosów, należących do kolegów czarnookiego. Spostrzegając mnie z drzwiach, umilkli, wpatrzeni we mnie jak w obrazek.
- Nie wiedziałem, że Twoja siostra ma różowe włosy? - spytał niedowierzająco blondyn. Uśmiechnęłam się szeroko, starając się nie parsknął śmiechem. Jestem dziś w dość świetnym humorze, biorąc pod uwagę wydarzenia dzisiejszego dnia. Brat stał, starając się ukryć zawstydzenie.
- Idę z kolegami pograć w piłkę na boisku, niedaleko. Będę za godzinę. - odparł tylko, zabierając plecak i piłkę.
-Ok. - odpowiedziałam, kiedy brat zatrzasnął za sobą drzwi.



***



Ze znużeniem przyglądałam się przechodzącym ludziom, którzy unikali mojego wzroku. Siedziałam na ławce, blisko kawiarni Satou, czekając na przyjaciółki. Słońce górowało na horyzoncie, nie przykryte warstwami pierzastych chmur. Błękitne niebo rozciągało się, aż po horyzont, gdzie Ognista Kula przemierzała swe ścieżki. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał dziesięć po dwunastej.
 ' Możliwe, że przyszłam za wcześnie '. - pomyślałam, bawiąc się kosmykiem swoich włosów. Leciutki wiatr wiał od wschodu dając ukojenie w tak ciepły dzień. Przymknęłam powieki, rozkoszując się chwilą osamotnienia. Moje myśli wirowały wokół wczorajszego incydentu, o którym nie potrafiłam zapomnieć. Trochę lękałam się kary, którą wymyślił mi Dyrektor Uchiha, lecz mogłam winić tylko siebie. Postąpiłam głupio przez co wdałam się w niezłe bagno. Westchnęłam cicho.
- Cześć! -  usłyszałam tuż przy uchu. Wzdrygnęłam się, słysząc rozradowany chichot dziewczyn. Wstałam z ławki i podeszłam do koleżanek, które nadal nie potrafiły ukryć uśmiechów.
- Ha ha ha bardzo śmieszne. - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Yumi nie potrafiła się powstrzymać. -  wyznała brunetka, lekko trącając łokciem Furuichi. Blondynka spojrzała na nią oburzona.
- A ty to co? -  spytała, udając, że się gniewa na Tonari. Wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem, widząc skrzywiona minę niebieskookiej. Przechodząc blisko nas przechodnie, patrzyli na nas zdziwieni i z niemałym zainteresowaniem. Po chwili uspokoiłyśmy się i skierowałyśmy do kawiarni. Idąc napawałam się letnim, ciepłym powietrzem, które rozwiewało mi włosy. Z lekkim uśmiechem wkroczyłam do środka. Na progu, powitał mnie chłód, który pozostawił na mojej skórze gęsią skórkę.
- Przyjemnie. - powiedziała Yumi, zasiadając przy najbliższym stoliku, stojącym blisko okna. Usiadłam na przeciwko niej, biorąc do ręki menu. Miru skrzywiła się lekko, czując paraliżujący chłód.
- Trochę przesadzają z tą klimatyzacją. - odparła, biorąc do ręki brązową teczkę. Milczałyśmy, każda z nas pogrążona w wyborze swego przysmaku. Spoglądałam na ceny koktajli i kawy, które były w ofercie.
- Chyba skuszę się na koktajl bananowy. - rzekłam po chwili wahania.
- Ja też. - odparła karooka.
- Ha! A ja będę oryginalna i wezmę truskawkowy. - Zaśmiałam się cicho. Nagle Furuichi spoważniała, prostując się na krześle. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając, co tym razem kombinuje koleżanka.
- Co podać? - usłyszałam głos kelnera. Zerknęłam na zielonowłosego chłopaka, odzianego w mleczny strój roboczy.
- Dwa koktajle bananowe i jeden truskawkowy. - odparłam miękką, aczkolwiek stanowczo. Żółtooki zapisał wszystko na maleńkiej karteczce, po czym odszedł z uśmiechem.  Spojrzałam  w stronę brunetki, która mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
- Nawet nie próbujcie. - ostrzegła blondynka za nim cokolwiek powiedziałam. Udając zdziwienie, rzekłam:
- Ale przecież nic nie mówiłyśmy. - Niebieskooka patrzyła na nas groźnie, niemalże jej spojrzenie przeszywało nas na wskroś.
- Ja widziałam te spojrzenia.
- Daj spokój. Mogłabyś spokojnie z nim porozmawiać, a nie chować się po kątach. - Tonari nie wytrzymała tego napięcia i powiedziała co myśli. Zgadzałam się z nią. Yumi spojrzała niepewnie w stronę chłopaka, stojącego za ladą.
- No nie wiem.
- Idź. - Namawiałyśmy ją. Po chwili wahania, wstała i powolnym krokiem ruszyła w stronę zielonowłosego.
-Ech. - westchnęła cicho Miru. - Ma  szalone pomysły, potrafi wymyślać różne niebezpieczne eskapady, a z chłopakiem poważnie porozmawiać się potrafi. - Parsknęłam śmiechem, starając się, aby nie doszedł on do uszu przyjaciółki.
- Masz rację. - przyznałam, starając się zapanować nad salwą śmiechu. Zamilkłyśmy, każda pogrążona we własnych myślach. Szmer przesuwanych krzeseł i ciche rozmowy klientów, docierały do moich uszu. Starłam się je zignorować. Lecz choć się starałam, nie przynosiło to żadnego rezultatu. Spojrzałam przez okno, wychodzące na ulice, gdzie przechodzili mieszkańcy miasta. Szli nie zwracając uwagi na otaczające ich otoczenie. Rozmawiali przez telefon, gawędzili, jednak nie dostrzegali bujnie rosnących drzew. Nagle mój wzrok padł na grupkę chłopaków i dziewczyn, którzy podążali w stronę Satou. Zmarszczyłam brwi, widząc szarowłosego chłopaka o ciętym spojrzeniu. Jego fioletowe oczy spoczęły na mnie, nawet, jeśli wydawał się być zaskoczony, nie pokazał tego po sobie. Uśmiechnął się, w ten zadziorny sposób, który powoli zaczynał mnie irytować. Odwróciłam wzrok nie chcąc patrzeć na chłopaka.
- Coś się stało? - usłyszałam głos Furuichi. Zdziwiłam się, nie odczuwając jej nieobecności. Zerknęłam na stolik, gdzie przede mną stał koktajl o barwie jasnej żółci.
- Ci chłopacy co nas złapali, idą tu. - Karooka otworzyła usta w niemym przerażeniu. Jej spojrzenie powędrowało w stronę drzwi, a także blondynki.
- Myślicie, że coś nam zrobią? - spytała cicho brunetka. Pokręciłam głową i złapałam dłońmi za szklankę. Upiłam łyk słodkiego płynu, który drażnił moje podniebienie. Za nim cokolwiek odpowiedziałam Oni wkroczyli do pomieszczenia. Czułam jak atmosfera gęstnieje, gdy uczniowie przeszli obok nas, bacznie nam się przyglądając. Usłyszałam szmer przesuwanych krzeseł, po czym westchnienia wydobywające się z gardeł dziewczyn. Siedziałam jak na szpilkach, powoli siorbiąc napój. Nie chciała pokazać, że się boję. Dziewczyny zebrały resztki rozsądku i tak jak ja pogrążyły się w piciu koktajli. Czułam na sobie baczne spojrzenia.
- To ta dziewczyna? - usłyszałam szept niebieskowłosej dziewczyny. Zmarszczyłam brwi.
- Różowe włosy pewnie sobie pomalowała. - Ciszy śmiech, niemal dźwięczał mi w  uszach. Z łoskotem odstawiłam naczynie i zerknęłam w stronę pobliskiego stolika. Moje spojrzenie stało się twarde i nieustępliwe, toteż dziewczyny jak i chłopaki, umilkli pogrążeni w rozmowie. Zerknęłam na dziewczyny, które dopiły swoje napoje.

- Może sobie pójdziemy? - spytała brunetka. Chciałam zaprotestować. Nie miałam zamiaru uciekać z podkulonym ogonem, lecz niebieskooka ubiegła mnie.
- Lepiej tak. - Wszystkie trzy wstałyśmy, płacą po czym skierowałyśmy się do drzwi. Wychodząc owiał mnie zimny wiatr, który chłodził moją skórę.
- Nie musiałyśmy wychodzić. - warknęłam przez zaciśnięte zęby. Yumi spojrzała na mnie z powagą.
- Może i masz rację, ale jeśli byśmy zostały to pewnie  coś by się stało. A potem byśmy oberwały a ty najbardziej, musisz chronić swego brata. - Jej słowa były dla mnie wstrząsem. Nie myślałam o Konohamaru. Zapewne to by nie uszło uwadze Sierocińca, ani Sądu. Przygryzłam lekko wargę, czując słodki smak krwi. Pokiwałam powoli głową.
- A może pójdziemy do centrum handlowego? - spytała Tonari, rozwiewając nasze ponure myśli. Kiwnęłam  ochoczą głową. 

Dzień minął szybko, toteż wróciłam do swych czterech, małych ścian. Konohamaru był z kolegami na boisku, więc byłam sama. Chwila osamotnienia była mi potrzebna, aby zebrać myśli. Jeszcze tylko dzień dzielił mnie od kary, dzień, który szybko przeminie. Westchnęłam cicho, spoglądając przez okno wprost w błękitne niebo. Zobaczymy co przyniesie los.


***



Stałam, osamotniona, pogrążona w pustce. Patrzyłam prosto przed siebie, na budynek z ciemnej cegły. Był niczym forteca, której nikt nie zdobył przez wieki. Drzwi, otwarte na oścież przypominały gardziel potwora, który otworzył swoją paszczę. Wnętrze spowiły ciemności, które za nic nie chciały opuścić swej siedziby. Żelazna brama ogradzała wyraźnie Szkołę  od reszty świata, jakby to miejsce nie było realne. Spoglądałam w okna, które nie ukazywały wnętrza poszczególnych sal. Wzdrygnęłam się, kiedy powiał lodowaty wiatr. Uniosłam oczy ku niebo, zauważając, iż staje się ono czarne. Chmury pędziły po niebiesko skłonie, nie zatrzymując się ani na chwilę. Niemal wydawało się, że jestem jedyną osobą w tym mieście. Gdziekolwiek bym spojrzała nie zauważałam przechodniów, ani jeżdżących samochodów. Czyżby czas zatrzymał się w miejscu?
- Witam. - Omal nie krzyknęłam przerażona, gdy przede mną wyrósł chłopak o rudych włosach. Jego spojrzenie świdrowało mnie na wskroś. Przełknęłam głośno ślinę, starając się zapanować nad strachem.
 ' Chyba za dużo naoglądałam się horrorów ' - pomyślałam, przyglądając się uczniowi. Był odziany z skromny mundurek o barwie hebanu, spodnie do tego, prostego kroju marynarka. Mogło ty przypominać strój wizytowy. Uśmiechnęłam się z trudem, karcąc się w myślach za głupotę.
- Jestem...- Chciałam się przedstawić, lecz szarooki uciszył mnie gestem dłoni.
- Wiem kim jesteś, chodź już na nas czeka. - powiedziawszy to odwrócił się na pięcie i skierował do budynku. Patrzyłam w ślad za nim, kiedy zniknął we wnętrzu budowli. Stałam, patrząc jak znika. Niepewnie poszłam za nim, bojąc się, co może wydarzyć się w Szkole. Mój instynkt samozwańczy kazał mi uciekać i to szybko. Lecz jak ćma wiedziona ogniem, skierowałam się do budowli. Możliwe, że powinnam uciec, lecz jakaś część mnie nakazała mi iść za rudowłosy. Ta część, którą dopiero teraz poznam, i która dopiero co się obudziła.



*
Kolejny rozdział za nami. Następny ukaże się jak napisze.
Bello, bardzo bym prosiła, abyś podała mi swoje GG, gdyż wtedy byłoby mi łatwiej Cię powiadamiać.

4 komentarze:

  1. bardzo fajny blog..^ ^
    Zapraszam do mnie.
    cheri-w-akatsuki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja o ja o ja ale jesteś wredna! D: przerwać w takim momencie!? Q.Q łueee ;_; jestem ciekawa co rudzielec szykuje na naszą sakurę c: mam andzieję na trochę akcji huehuehue *-* i zrobiłaś mi smaka na shejka bananowego ._.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam i niniejszym informuję iż bloga powiew-pustyni.blog.onet.pl przeniosłam na powiew-pustyni.blogspot.com, jeśli chcesz być nadal informowana, to mi powiedz ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Umm... Shejk bananowy! PYCHA! :D Heh Sakurze zaczęła się kara. heh ciekawe co wymyślą, no. Faktycznie Konohamaru był taki dojrzalszy. No i te różowe włosy. Czemu one zawsze zwracają uwagę? ;p Notka super!

    OdpowiedzUsuń