2013/07/21

Rozdział 3

Rozstaliśmy  się przed kawiarnią. Umówiłam się z Yumi, że będzie na mnie czekać przed szkołą. Po czym każdy poszedł w swoją stronę. Ja wraz z bratem w prawo, a blondynka w przeciwnym kierunku. Uszliśmy zaledwie kilka kroków, kiedy to odezwał się Konohamaru:
- Dziwna ona jest. - odparł, poprawiając sobie plecak na ramionach. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Za dużo gada. - dodał po chwili wahania.
- Dość sceptycznie podszedłeś do jej osoby. - rzekłam. Furuichi nie była złą osobą. Jest sympatyczną, radosną dziewczyną, której z ust nie schodzi uśmiech. Dość optymistycznie podchodzi do życia i cieszy się każdą chwilą. I właśnie taka byłam przed tragedią. Wtedy nawet nie wiedziałam, co to ból i rozpacz. Oba te odczucia bardzo dobrze poznałam przez te kilka tygodni. Zżyliśmy się prawie jak rodzeństwo. I w tym wszystkim to było najgorsze. Teraz już nie potrafię się cieszyć, ciągle się tylko boję.  O to, że zabiorą mi jedynego brata. Ciągle żyję w strachu, że nadejdzie taki dzień.
Choć usilnie chciałam pokonać ten strach, to on zawsze wracał i to ze zdwojoną siłą. Powoli obezwładniał mnie a je staram się walczyć. Westchnęłam, przechodząc przez pasy. Od domu dzielił mnie tylko niewielki kawałek drogi. Patrząc na budowle, uświadomiłam sobie, że coś jest nie tak. Na podjeździe zauważyłam dwa transportowe samochody i czerwone auto które było dziwnie znajome. Zmarszczyłam brwi, przeszukując w odmętach swej pamięci obraz posiadacza pojazdu. Niemal, że ucieszyłam się na widok Kiruji, która stała przed naszym domem. Stała ona w swoim roboczym stroju czyli dżinsowe spodnie, biała bluzka i brązowa, zamszowa marynarka. Zniecierpliwiona chodziła w tam i z powrotem jakby na coś lub kogoś czekała. Nagle przystanęła i spojrzała w naszą stronę. Na jej twarzy wpełzł delikatny uśmiech. Wyciągnęła do nas ręce.
- Witajcie Dzieciaki! - zawołała. Konohamru podbiegł do niej i wpadł jej objęcia. Kobieta przytuliła do siebie chłopca i ucałowała go w czoło. Brązowowłosy zniesmaczył się tym gestem, jednak nic nie odpowiedział. Ta scena wyglądała jak z bajki, lecz tak naprawdę była nierzeczywistym marzeniem. Podeszłam do rudowłosej, która w tej samej chwili puściła mojego brata. Chciałam dowiedzieć się co tu robi, lecz ona ubiegła mnie. - Przywieźliśmy meble i nie tylko. - rzuciła zdawkowo. Kiwnęłam głową. Po czym mój wzrok skierowała się ku otwartym drzwiom do mieszkania.
- Meble? - spytał czarnooki. - Czyli będę mieć pokój!? - spytał z nadzieją.
- Pewnie. - oznajmiła niebieskooka. - Jak chcesz to zobacz. - dodała. Chłopczyk zachwyconą swoją nową wizją pokoju, postanowił od razu pójść go zobaczyć. Nawet nie dziękując zniknął we wnętrzu domu. Chciałam go upomnieć o manierach, lecz było za późno.
- Wybacz mu. - zwróciłam się do kobiety. Kiruja w odpowiedzi uśmiechnęła się szeroko.
- Nie  musisz dziękować, z resztą jesteśmy to Wam winni. - Jej spojrzenie powędrowało na zniszczony budynek. U podnurza samego dachu odpadał zielonkowaty tynk, który rozbijał się tuż przed wejściem. Rudowłosa zmarszczyła brwi i kopnęła kawałek  zgrubionego cementu, który potoczył się daleko  po chodniku. - Nie zły bajzer. - dodała ściszonym głosem, lecz ją usłyszałam. - Przywieźliśmy kilka mebli z Waszego dawnego domu i kilka z Domu Dziecka. A także zrobiłam zakupy.  - powiedziała, patrząc na mnie uważnie.
- Dziękuję. - Nie wiedziała, co mogłam powiedzieć innego.
- Nie dziękuj. - westchnęła. -  Zacznij działać. - Spojrzałam na nią uważnie. Uświadomiłam sobie, że jest jedyną osobą, która mnie rozumie i mogę zaufać. Przygryzłam lekko wargę, po czym niepewnie spytałam:
- Kiruja czemu nas nie adoptowałaś? - Pytanie było bezpośrednie i trochę żałowałam, że wypowiedziałam je na głos. Niebieskooka spojrzałam na mnie zdziwiona. - Tak by było łatwiej.  - mówiłam dalej. - Jesteś dorosła,  a ja.... - Kobieta gwałtownie mi przerwała.
- Wiem co czujesz, ale nie mogłam Was adoptować, ze względu na moją pracę. Najpierw chciałam. - nagle przerwała, co wzbudziło we mnie ciekawość.  - Ale to by było zbyt podejrzane...po za tym Sąd by się nie zgodził. - szybko zakończyła. Czułam się rozdarta. Z jednej strony się cieszyłam a z drugiej miałam  żal do rudowłosej.
- No tak... - odparłam, patrząc usilnie w budynek. - Ale..nie musiałabym się bać... - szepnęłam. Niebieskooka odwróciłam się w moją stronę, bacznie mi się przyglądając.
- Czego? - spytała.
- Że odbiorą mi Konohamaru. - Kiruja przez chwilę milczała, po czym podeszła do mnie i położyła ręce na moich ramionach.
- Nie musisz się bać. - powiedziała, patrząc mi głęboko w oczy.
- Ale. - chciałam zaprotestować, lecz uciszyłam mnie gestem dłoni.
- Nie możesz się wiecznie bać, musisz walczyć. Po za tym wiem, że kochasz swego brata i zrobisz dla niego wszystko. Więc nie powinnaś się o to martwić. - mówiła poważnym tonem. - Nawet, jeśli Ci przyjdzie taka myśl do głowy, to ją ' wyrzuć '.  Po za tym masz mnie a ja Ci zawsze pomogę. - dodała na koniec i lekko objęła mnie ramieniem. Miała rację. Nie powinnam się tym przyjmować. Ciągle rozpamiętywanie nic nie da, tylko rany goją się dłużej. Na mojej twarzy ukazał się lekki uśmiech.
- Dziękuję, bardzo mi pomogłaś.
- Ciesze się. - uśmiechnęła się. - A jak tam w szkole?
- Jest dobrze, poznałam dwie nowe koleżanki.
- To świetnie. Cieszę się, że dobrze sobie radzicie. - odpowiedziała kobieta. Zamilkłyśmy słysząc dobiegający z wnętrza domu głos szatyna. Spojrzałam w stronę chłopca, który wyjrzał za framugi drzwi i machał do nas zachęcając do podejścia. Chcąc nie chcąc podążyłyśmy wraz z Kirują w jego stronę. Zatrzymałyśmy się przed drzwiami.
- Chodźcie zobaczyć mój pokój. - Po tych słowach zniknął w następnym pomieszczeniu. Spojrzałam przepraszająco na rudowłosą.
- No nic, trzeba to sprawdzić. - westchnęła i wkroczyłyśmy do budynku.

***

Tak jak obiecała,  Yumi siedziała na zielonej ławce nieopodal szkoły. Machała nogami, wpatrując się intensywnie w swe brązowe buty. Jej blond włosy powiewały na wietrze, zakrywając jej roziskrzone oczy. Podniosła głowę, kiedy stanęliśmy wraz z Konohamaru tuż obok niej. Uśmiechnęła się promiennie i poderwała z ławki.
- Cześć! - przywitała się z entuzjazmem, który był zaraźliwy. Na mojej twarzy również zakwitł uśmiech, tylko mój brat był coś smutny.
- Cześć. - odpowiedziałam i spojrzałam na brązowowłosego. - Coś się stało? - spytałam zatroskana. Bardzo mnie martwiło zachowanie brata. Nie wiedziałam jaka jest tego przyczyna.
- Nie. - rzekł i głośno ziewnął, przyciągając się przy tym jak kot. Uniosłam jedną brew do góry. - Nie wyspałem się. - dodał cicho.
- Rozumiem. A teraz idź bo się spóźnisz. - upomniałam go. Nie chciałabym, aby dostał naganę. Pokiwał tylko głową i pobiegł w stronę budynku Szkolnego.
- Fajnie mieć młodszego brata? - niespodziewanie spytała niebieskooka. Spojrzałam na nią zdziwiona. Lecz ona patrzyła na sylwetkę oddalającego się czarnookiego. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, tym bardziej co miała na myśli.
- To zależy. - odparłam po chwili milczenia. Furuichi oderwała wzrok od chłopca i spojrzała na mnie, w jej oczach dostrzegłam łzy. ' Czy coś złego powiedziałam?  ' - pomyślałam.
- To nic. - rzekła widząc moją zmartwioną minę. - Po prostu jestem głupia... - otarła niedbale wierzchem dłoni łzy, które płynęły jej po policzkach. - Bo to jest fajnie jak masz kogoś bliskiego komu może zaufać i powiedzieć coś czego nie możesz wyjawić przyjaciołom. Zawsze wiesz, że taka osoba jest blisko Ciebie i zawsze możesz na nią liczyć. - mówiła i uśmiechnęła się lekko. To co powiedziała było odzwierciedleniem naszych relacji z Konohamaru. Był moim bratem i jedyną rodziną jaką posiadałam. Nie wiem co bym zrobiła, będą samą w tym obcym świecie. Mamy siebie i wspieramy się nawzajem. I nie ważne, że on jest młodszy, ważne, że mamy siebie.
- Masz rację. - powiedziałam uśmiechając się. Yumi kiwnęła głową zadowolona.
- Ale dosyć tego. - powiedziała i starła ostatnie ślady łez. - Nie można się smucić. - dodała. Rozmowę przerwał nam donośny dzwonek, który rozbrzmiał w całym budynku, a także na zewnątrz. - Spóźnimy się. - odparła przerażona blondynka i pędem ruszyła do drzwi.
- Czekaj. - zawołałam i pobiegłam za nią. Zrównałam się z nią dopiero  za drzwiami wejściowymi. Niebieskooka nerwowo rozglądała się na boki, jakby czegoś szukała. Tłumy uczniów krążyły po korytarzach udając się do poszczególnych sal..
- Co mamy? - zdążyłam spytać, za nim dziewczyna zaczęła biec w wzdłuż korytarza.
- Matematykę. - ' Nie ' - jęknęłam w duchu. My to mamy pecha, drugie spóźnienie. Jak sobie pomyśle o Pani Harushino, od razu miękną mi kolana.
-  Nie martw się. - pocieszyła mnie koleżanka, gdy stanęłyśmy przed drzwiami.
- Jasne.

***

' Nie wiem, czy ma się cieszyć czy płakać ? ' - myślałam, wychodząc z klasy. Lekcja matematyki okazała się być gorsza niż przypuszczałam. Nauczycielka nie dawała mi spokoju przez te czterdzieści pięć minut, co było istnym koszmarem. Ciągle sterczałam pod tablicą i rozwiązywałam jakieś trudne zadania. Naprawdę mocno zaangażowała się w moją edukację. Co było powodem mojej rozpaczy. Blondynka stara się mnie jakoś pocieszyć, mówiąc, że te dwa lata miną jak z bicza strzelił. ' Dwa lata! ' - myślałam, pogarszając się w jeszcze gorszym przygnębieniu. Miałam jednak cichą nadzieję, że z niewyjaśnionych okoliczności zmienią nam nauczycielkę. Musiał by się jakoś cud wydarzyć, aby ta wizja się ziściła.
- Dziewczyny! - znajomy głos, sprawił, że zatrzymałyśmy się z niebieskooką nie opodal stołówki. Odwróciłam się dostrzegając nadbiegającą brunetkę. Przeciskała się grupkę dziewczyn, które przystanęły na środku korytarza. Jedna z nich obrzuciła Miru pogardliwym spojrzeniem.
- Idiotka. - warknęła niebieskowłosa dziewczyna poprawiając swoją, różową bluzkę. Tonari nie zaszczyciwszy jej spojrzeniem, odpowiedziała:
- Plastik. - Rozgniewana bursztynooka ciskała przekleństwami pod adresem karookiej.
- Hejka! - przywitała się i poprawiła kruczoczarne włosy.
- Widzę, że Sui jak zawsze agresywna. -  zauważyła niebieskooka, widząc jak koleżanki pomagają dziewczynie się uspokoić, po chwili odchodząc, prychając głośno.
- Kto to? - spytałam zdezorientowana.
- Nie znasz jej. - odpowiedziała Miru, związując włosy w koński ogon. - Gwiazda szkoły Robera Lee: Sui Kuroshima. Najcudowniejsza, najpiękniejsza i największy plastik wśród dziewczyn. - mówiła obojętnym tonem Tonari. Furuichi zaśmiała się cicho. Ja również się uśmiechnęłam.
- No co ?! To prawda. - odpowiedziała obudzona uczennica. - Jest taka głupia jak osioł. - Yumi parsknęła śmiechem, choć próbowała się powstrzymać. Karooka spojrzała na nią oburzona. Blondynka po kilku minutach przestała się śmiać.
- Przepraszam Miru, ale lubię jak ją obrzucasz wyzwiskami. - przyznała szczerze.
- Zaczepia Cię? - spytałam. Tonari pokiwałam głową.
- Tak, od gimnazjum. Zawsze ją ignoruję, ale to naprawę zaczyna mnie wkurzać. - No cóż. Nie miała łatwo. Choć nie wyglądała na dziewczynę, która daje sobie w kasze dmuchać.
- Nie przejmuj się nią przecież jest tylko plastikiem. - odparłam z uśmiechem. Czarnowłosa również się uśmiechnęła.
Zerknęłam w stronę niebieskookiej, zdziwiłam się kiedy, zauważyłam, że jej nie ma obok mnie. Podniosłam wzrok i zaczęłam uważnie rozglądać się za koleżanką. Moje spojrzenie zatrzymało się na sylwetce Furuichi, która w spokoju przypatrywała się pewnej kartce na Tablicy Ogłoszeń. Zaciekawiona skierowałam się w jej stronę, a tuż za mną podążyła karooka. Obie zatrzymałyśmy się blisko Yumi i zerknęłyśmy na ogłoszenie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to narysowany postać cheerleaderki i już przestałam dociekać, co jest napisane na kartce. Miru niemal z odrazą odsunęła się od ściany. Za to blondynka była bardzo zachwycona. Odwróciła się do nas z szerokim uśmiechem, który mógł oznaczać tylko jedno.
- Może się zapiszemy? - Jej słowa zawisły niczym gradowa chmura. Nie byłam zachwycona tym pomysłem w dodatku nie byłam dobra w całym tym kibicowaniu i noszeniu obcisłego stroju, który pozostawał po sobie wiele do życzenia.
- Nie. -  zabrzmiał ostry ton głosy Tonari, która z gniewem przypatrywała się przyjaciółce.
-  A ty Sakura? - spytała mnie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
-  No nie wiem... - zaczęłam, lecz nie dokończyłam zdania, gdyż niebieskooka mi przerwała.
- To świetnie! Dwie przeciwko jednej. Czyli idziemy się zapisać. - wykrzyknęła szczęśliwa. Spojrzałam zdezorientowana na szatynkę, która była mocno zaskoczona jak ja. Nie zważając na nasze protesty Furuichi wpisała się na listę. Po czym podałam mi długopis.
- No, Sakura. -  Bezradnie wpatrywałam się w narzędzie w swoich rękach. - Dziewczyny wiecie, że musimy wybrać sobie dodatkowe zajęcie. Chyba nie chcesz wstąpić do kółka matematycznego? -  zwróciła się do mnie z przebiegłym uśmiechem. Na samo wspomnienie owego przedmiotu robiło mi się słabo, więc nie mając wyjścia podpisałam się pod listą. Yumi odebrała mi długopis i podała czarnookiej. Jednak ta nie miała zamiaru podpisywać się pod tą głupią listą.
- Nie.
- Daj spokój. - namawiała przyjaciółka.
- Przecież tam będą tylko głupie plastiki - odparła szybko Miru. - Ja nie chce być jedną z nich.
- To, że wstąpisz do zespołu nie oznacza, że musisz stać się taka sama jak one.
- Wiesz, że głupota jest zaraźliwa?
- A chcesz wylądować w sekcji sprzątającej? Jeśli teraz nie wybierzesz to Dyrektora sam wybierze za Ciebie dodatkowe zajęcie, a to nic miłego. Będziesz zeskrobywać paznokciami zaschniętą gumę pod ławkami i nie wiadomo co jeszcze. - mówiła jak nakręcona blondynka. Musiałam przyznać, że ma gadane, gdyż Tonari po chwili wpisała się na listę. Z twarzą męczennika spojrzała na koleżankę.
- Tak się cieszę, że mamy takie same zainteresowania. - zachwycona niebieskooka klasnęła w dłonie. Zauważyłam chęć mord w oczach czarnowłosej, która teraz najchętniej rzuciła by się na swą długoletnią przyjaciółkę. Ta jednak tego nie zauważa, tylko mówi jak to będzie fajnie zostać cheerleaderką.
- Ona nas wykorzystuje. - wyszeptała karooka, zakładając ręce na klatce piersiowej. Uśmiechnęłam się współczująco.
- Jednak miała rację, co do jednego. - Dziewczyna spojrzała na mnie. - Ja bym wylądowała w sali matematycznej a ty pewnie w stołówce.
- Nie cierpię, kiedy ona ma rację. -  warknęła przez zaciśnięte zęby Tonari.
- Co tak szepczecie? - spytała Furuichi włączając się do rozmowy.
- Jak Cię udusić. -  dodała z nikłym uśmiechem brunetka.
- Miru, ale ty jesteś zabawna. -  uczennica zaśmiała się krótko i dźwięcznie. - A teraz chodźmy bo przesłuchanie odbędzie się przed przerwą obiadową. - Pokiwałyśmy głowami i nie mając wyjścia powlokłyśmy się za Yumi.

***

- Co ja tu robię?! - jęknęła zrozpaczona karooka, przebrana w tradycyjny strój cheerleaderki o barwie miodu. Ja również miałam na sobie podobny strój, a rękach trzymałam biało-złote pompony. Stałyśmy trochę na uboczu w ogromnej sali gimnastycznej. Tuż obok nas skakała podekscytowana blondynka, która wymachiwała pomponami na prawo i lewo.

Jesteśmy najlepsi
ja to wiem
i wy to wiecie
Yeee!

- To nawet się nie rymuje. - rzekła Tonari z kwaśną miną. Niebieskooka popatrzyła na nią, po czym przybliżyła się do nas tanecznym krokiem.
- Wiem ale tylko ćwiczę. - odparła i przystanęła obok nas. - Konkurencja jest silna. - dodała i rozejrzała się po pomieszczeniu. Powędrowałam na nią wzrokiem. Nieopodal zauważyłam dziewczynę w aparacie dentystycznym, która próbowała zrobić saldo w tył. Nie udało się jej to i jak długo padła na ziemię.
' Musiało boleć ' - pomyślałam. Jednak brązowowłosa szybko się pozbierała i rozejrzała się dookoła, mając nadzieję, że nikt tego nie widział. Odwróciłam wzrok.  W samej sali było może z osiem dziewczyn. Nie dużo jak na razie. Usłyszałam gwizdek. Wszyscy umilkli i spojrzeli na dziewczynę, która weszła na sale wraz z dwoma innymi uczennicami. Na jej szyi wisiał gwizdek. To ona zagwizdała. Stanęła na środku sali i oparła ręce o biodra.
- Dziękuję za przybycie. - zaczęła, i obejrzała nas sobie dokładnie. - Jestem Tsuki Honaru: kapitan drużyny cheerleaderek w szkole Roberta Lee. Po prawej stronie stoi Daichiki Yuki. - Wskazała na zielonowłosą dziewczynę o tego samego koloru oczach. - A po lewej Arashi Resutari. - Fioletowowłosa dziewczyna o żółtych oczach wyprostowała się i obdarzyła nas przenikliwym spojrzeniem. Sama  Pani kapitan miała różowe włosy i niebieskie oczy, a od jej osoby biła powaga i determinacja. - Nie marnujmy czasu, zaczynajmy!  - odparła i wszystkie trzy usiadły na przygotowanych wcześniej krzesłach. Usiadły i lekko przesunęły krzesła, wydając charakterystyczny dźwięk. - A teraz proszę się ustawić i po kolei przestawić swój doping. Każda z Was będzie mieć na to minutę. - oznajmiła i spojrzała na kartkę, która spoczywała przed nią. Na pierwszy ogień poszła wysoka, jasnowłosa dziewczyna w warkoczyku. Stanęła przed komisją, a my oddaliłyśmy się w kąt, aby jej nie przeszkadzać. Odetchnęła głęboko i zaczęła mówić:

Drużyna Lwów jest fantastyczna
bardzo silna i optymistyczna
wygra każdy mecz
i daje łupnia przeciwnikom!

Zaczęła przy tym poruszać się w przód i w tył, po czym zaczęła wymachiwać nogami. Co nie za bardzo spowodowało się naczelnym cheerleaderką.
- No dobrze, następna. - Szybko odprawiła ją Tsuki. Dziewczyna z zawieszoną miną skierowała się pod ścianę, usiąść. Na środek weszła białowłosa dziewczyna o iście czerwonych oczach. Ukłoniła się, po czym zaczęła tańczyć.

Lwy są dobre.
Lwy są górą.
Nikt nie zadziera z ich pazurem.
Gdy się złoszczą, gdy są źli
Rozpołowią przeciwnika w mig.

To było mocne, musiałam przyznać. Dziewczyny szeptały coś pomiędzy sobą, po czym poprosiły o następną. Była to dziewczyna z aparatem na zębach. Zaczęła z wolna się ruszać i mamrotać coś pod nosem ,  lecz nie usłyszałam słów dopingu. Została odesłana z kwitkiem. Kolejne dwie uczestniczki zaprezentowały swoje umiejętności. Teraz przyszła kolej na którąś z nas. Za nic nie chciałam iść pierwsza. Więc pierwsza poszła Furuichi. Szło jej nie najgorzej, choć jej doping był dość...krótki i marny. Tak więc po chwili wróciła do nas.
- To która? - spytała. - Sakura? - Nogi ugięły się pode mną. Zauważyłam zniecierpliwienie reszty cheerleaderek. Poszłam  i stanęłam przed komisją. Nogi miałam jak z waty to samo tyczyło się rąk. Jednak musiałam zacząć i się przełamać.

Lwy, lwy, lwy
po prostu wy
najlepsi jesteście

Starałam się w miarę równo wymachiwać rękami.

choć wy o tym wiecie
nie boicie się przecie
zawsze wygrywacie
i przeciwnikom po łapach dajecie.

Skończyłam. Serce biło mi jak oszalałe.
- Możesz odejść. - odparła różowowłosa. Odeszłam i skierowałam się w stronę dziewczyn. Serce nadal mi biło jak oszalałe i nie mogłam się uspokoić.
- Nie było źle. - pochwaliła mnie blondynka. Uśmiechnęłam się z trudem.
- Teraz ja. - jęknęła brunetka i weszła na środek. Przez chwilę nie działo się nic, po czym Miru zaczęła nieśmiało stąpać w przód i w tył, wykonując skomplikowane figury. Jej doping również był świetny. Wróciła do nas szybko i z uśmiechem na ustach.
- I jak? -spytałam. Uśmiechnęła się.
- Dobrze było, tak sądzę. - Lecz dalszą rozmowę przerwała nam Honaru.  Wstała z miejsca, co spowodowało, że uczennice podbiegły do niej, chcąc znać swoje wyniki. Skierowałyśmy się w jej stronę.
- Cisza! - krzyknęła już zirytowana niebieskooka. Wyciągnęła kartkę przed siebie. - Wyczytam te, które się dostały. Okami Niraku. - odparła. Dziewczyna o srebrnych włosach ucieszona podskoczyła ze szczęścia. - Chiruki Mamoru i Miru Tonari. - Reszta dziewczyn z jękiem zaczęła opuszczać salę gimnastyczną. Brunetka stała osłupiała, nie wierząc  w to, co przed chwilą usłyszała. Szczęśliwa Furuichi przytuliła się do niej, lecz ta była zbyt zaskoczona, żeby odwzajemnić gest. Byłam nawet szczęśliwa, że nie wybrano mnie.
- Gratuluje. - odparłam ,kiedy karooka obudziła się z letargu.
- Jutro trening o 14! - zażądała Tsuki i wraz ze swoimi zastępcami wyszła z sami. My też powoli skierowałyśmy się do wyjścia.
- Udało się! Wybrali mnie. - krzyczała szczęśliwa karooka. Pierwszy raz widzę ją taką radosną

***

Zabrzmiał dzwonek a my wszystkie trzy udałyśmy się na przerwę obiadową. Brunetka nie posiadała się ze szczęścia. Nie przypuszczała, że dostanie się do cheerleaderek.
- Jak to możliwe, przecież byłam taka beznadziejna. - mówiła i mówiła. Była większą gaduła niż niebieskooka. Zaśmiałam się. Blondynka zauważyła, że się śmieje.
- Z czego Ci do śmiechu? - spytała zaciekawiona, nawet Tonari, zaprzestała mówić.
- Okazuje się, że Miru jest większą gaduła niż ty Yumi. - Na twarzy Furuichi wpełzł szatański uśmiech.
- Sakura ma rację, jeeesteś gaaaadddułą. - odparła, udając jej głos. Karooka zmarszczyła brwi i odwróciła głowę w bok, w geście oburzenia.
- Nie prawda...- Chciałam coś powiedzieć, lecz usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Zatrzymałam się i odwróciłam. Moim oczom ukazała się biegnąca w moją stronę sekretarkę. Na jej twarzy zauważyła napięcie.
 ' Czy coś się stało? ' - przemknęło mi przez myśl. Kilkoro uczniów spojrzało w moją stronę. Hikaru zatrzymała się przede mną. Odetchnęła kilka razy głęboko, połykając dawki świeżego powietrza. Musiała przebyć ten cały odcinek drogi z sekretariatu do stołówki, biegiem.
- Dostaliśmy telefon z Szkoły Podstawowej, chodzi o Twojego brata... - Zszokowana otworzyłam usta ze zdziwienia. Zignorowałam baczne spojrzenia tłoczących się uczniów. Serce waliło mi jak oszalałe, a nogi uginały się pod moim ciężarem.
- Co?!



Od Autorki: Kolejny rozdział za nami.
Rozdział 4 prawdopodobnie ukaże się pod koniec kwietnia. To na tyle. Bye :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz