2013/07/20

Prolog

Ciemność.
Błysk noża, ostrego jak brzytwa.
Jego blask oślepił mnie.
Ten znienawidzony uśmiech psychopaty.
Krótki, przeraźliwy wrzask.
Szkarłatna ciecz rozlała się niczym fontanna.
Znów błysk narzędzia zbrodni.
Nikłym uśmiech, który zblakł, tak nagle jak się pojawił.
Mocny, brązowawy sznur.
Szmer przesuwanego krzesła.
Ciche przekleństwa.
Dźwięki zawiązywanego sznura.
Krótka modlitwa.
Odgłos upadającego przedmiotu.
Bezwładne ciało, zwisające nad podłogą.
Oczy wpatrujące się we mnie.
Błysk noża w ręku mordercy i samobójcy.
Mój krzyk, pośród czeluści domu.


-Sakura?! - usłyszałam głos brata, który wyrwał mnie z zamyśleń. Sprawił, że uciekłam myślami od tamtego miejsca i czasu, od tamtego zdarzenia. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam, chcąc go jakoś pocieszyć.
-Przepraszam, zamyśliłam się. - wyjaśniłam, przenosząc wzrok na dom, stojący przed nami. Był on niewielki, pokryty brudem i graffiti, nie sprawiał miłego wrażenia. Tym bardziej pognębił mnie jeszcze w głębszej rozpaczy. Biaława farba już dawno utraciła swój blask, a może bursztynowa? No i ówdzie odgadywał tynk, którego resztki rozbijały się na chodniku.
-Ja tam nie chcę. - usłyszałam stanowczy protest brata i lekko pociągnął mnie w drugą stronę. - Boję się. - wychrypiał cicho. 'Wiem, co czujesz, ale to jest lepsze niż wracać tam' -  pomyślałam smętnie.
-Nie bój się. - Sama nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam. Myślałam podobnie jak Konohamaru, ale  niestety to było jedyne lokum na jakie było nas stać.
-Ale tam jest ciemno. - dodał.

Ciemność.
Krzyk....

'Nie!' skarciłam się w duchu. 'Nie wolno!'
-Nie przesadzaj, po za tym nie chcesz trafić do sierocińca? - Tak jak się spodziewałam. Szatyn spuścił lekko głowę i nią potrząsnął, sprawiając, że jego włosy na czuprynie, poruszyły się nieznaczenie. Rozczuli mnie ten widok, bezbronnego dziecka, zagubionego w wielkim świecie. Ukucnęłam przed nim i lekko pogłaskałam go po główce. Czarnooki spojrzał na mnie zaskoczony.
-Dopóki jesteśmy razem, nic się nam złego nie przydarzy. - uśmiechnęłam się delikatnie. Konohamaru patrzył na mnie wielkimi, od łez oczami. Tak jak na ostatnią nadzieję, która utrzymuje go przy życiu. I jako jedyna, daje mu wiarę we własne siły.
-A jeśli wrócą Ci obcy ludzie? - odparł zachrypniętym głosem, który sprawił, że i w moich kącikach oczu zakręciły się łzy.
-Nie wrócą. - odparłam z mocą, starając się przezwyciężyć, chęć wypłakania się. Zostaliśmy tylko we dwoje na świecie, a ja muszę okazać się silna, aby wspomóc brata. Musi o niego dbać, jeśli się rozklei to będzie źle dla nich. Bo niby kto nam pomorze? Nikt.-A nawet, jeśli nie oddam Cię, choćby za żadne skarby świata. Te słowa podziałały na niego kojąco, gdyż otarł szybko łzy i uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Idziemy? - spytał. Podniosłam się i złapałam go za rękę.
-Tak. - Zrobiliśmy mały krok w stronę nowego domu, a duży krok do nowego, innego życia.


Od autorki: Nowy prolog. Nie wiem kiedy pojawi się rozdział 1. Powiadomię później. Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. ciekawy prolog ;] masz dobry styl pisania, podoba mi się choć znalazłam kilka błędów ;) Tak czy siak zapowiada się interesująco... będę więc czytać.

    [uchiha-friends]

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie ^^
    Podoba mi się że jest tutaj wątek psychopatyzmu, uwielbiam takie rzeczy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe opowiadanie.
    Mam jedną uwagę. Ciężko jest czytać gdy litery są jasne a te obrazy w tle tylko przeszkadzają w czytaniu.

    OdpowiedzUsuń