-
To trudne. – jęczę. Leże na plecach na trawie w ogrodzie Uchiha. Itachi siedzi
obok i uśmiecha się lekko, rozbawiony.
-Musisz
po prostu poćwiczyć. – mówi. Jasne. Od kilku godzin próbuje pokonać bruneta, lecz z marnym
skutkiem. Nawet nie potrafię go dotknąć. – Spróbuj.
-Ok.
– Wstaje i stoję naprzeciw czarnookiego.
-Gotowa?
– Kiwam głową i bez ostrzeżenia mknę ku mężczyźnie. Robię zamach. Uchiha łapię
mnie za rękę, przewraca i leże na trawie. I znów pokonana. Krzyżuje ręce na
piersi. Itachi pochyla się nade mną z
dziwnym wyrazem twarzy.
-
I co? – pytam zła.
-Było
nawet dobrze. Wytrzymałaś aż 30 sekund. – uśmiecha się i jest to przyjemny
uśmiech. Myślałam, że brunet już nigdy się do mnie nie odezwie. Jednak mi
wybaczył. Pani Tsunade poradziła mi, bym ćwiczyła z czarnookim. Cóż. Wtedy mi się nie uśmiechało. Jednak nie
miałam nic do stracenia i spytałam się czy mi pomoże. Zgodził się. Na początku
był trochę chłodny ale to się zmieniło. I nadal się zmienia. Parskam śmiechem. Mężczyzna pomaga mi wstać.
-Na
dzisiaj dosyć. – mówię. Czuje jak bolą mnie wszystkie mięśnie. – To... – Itachi na mnie patrzy. Ja na niego również i
nadal trzyma moją rękę. Szybko się peszę i odsuwam do Uchihy. - ... do jutra. – żegnam się.
Czas
szybko mija. Codziennie trenuje pod okiem Tsunade. Itachi również mi pomaga. Jest
ciężko ale staram się. Staram się i nie
poddaje. Mam jeszcze kilka miesięcy i wykorzystam ten czas w pełni aby zdać
test. Przeprosiłam Naruto za to, że go zostawiłam na pewną śmierć w lesie.
Uzumaki nie miał do mnie pretensji, lecz w głębi serca czułam, że gdybym umiała
walczyć to bym mu pomogła. I nie zawahałabym się. Spotykam się z Ino i koleżankami
z szkoły. Są miłe i doradzają mi. Oczywiście z Yumi i Miru też utrzymuje kontakt.
Co jak co też są moimi koleżankami. Nigdy nie wspomniałam im co wyprawia się w
szkole a także o ninja i tych różnych rzeczach, nie zrozumiały by. Z resztą nie
chcę, aby przeze mnie miały kłopoty. I jeszcze Itachi. Nasze relacje ... uległy
znacznej poprawie. To znaczy....nie wiem co znaczy, ale mamy się ku sobie. Bynajmniej
tak to odbieram. Prawie codziennie przesiaduje w domu Uchiha. I chyba wszyscy
myślą, że jesteśmy parą... Całkiem możliwe, że się nie mylą. W pewnym sensie polubiłam
jego kolegów, choć nadal pamiętam co Hidan wyprawiał w świątyni za tyłami
szkoły. Wszystko zaczyna się układać. Zdążyłam wybaczyć rodzicom, co zrobili mi
i Konohamaru, ale może mieli ważny powód. Jaki? Pewnie nigdy się nie dowiem.
Uważam ten rozdział życia za zamknięty. Teraz
jestem szczęśliwa i pełna nadziei na dobrą przyszłość. Nie wiem co będzie za
rok czy dwa ale jestem gotowa. Gotowa na to by podjąć walkę, gdy będzie trzeba
a także stanąć u boku przyjaciół, aby im pomóc. Życie jest piękne i trzeba się
cieszyć nim do końca. Ja tak robię i niczego nie żałuję.
*
Mam nadzieję, że nie będziecie
mieć mi za złe to, że tak skończę to opowiadanie. Tak naprawdę nie miałam pomysłu na to
opowiadanie. Pewnie może bym wymyśliła kilka rozdziałów, jednak wolę je
zakończyć teraz. Cóż. Miało to być blog
poświęcony parze Itasaku, lecz nic z
tego nie wyszło. Chyba tak naprawdę nie potrafię pisać romansów, niestety. Na
razie nie planuje kolejnego opowiadania. Nie mam pomysłu. Może kiedyś coś się
ukaże. Teraz postaram się skupić na partówce, która zaczęłam rok temu i nie
zdążyłam dokończyć. Jakby co zapraszam na Jednopartowki by kimi.
Dziękuję wszystkim, którzy
czytali, komentowali i odwiedzali mojego
bloga.A teraz na razie żegnam.